piątek, 25 lipca 2014

Koszyczki :)

Witajcie :)
Muszę podzielić się z Wami dobrymi wiadomościami. Zaliczyłam wczoraj dwa egzaminy na 5!!!!!
Strasznie się cieszę.  Musicie wiedzieć, że te ostatnie dwa egzaminy były na prawdę bardzo trudne. Jeden był z prawa prasowego, drugi z ochrony własności intelektualnej. Zostawiłam  ich na koniec bo zależało mi, żeby jak najlepiej się do nich przygotować. Stres był niesamowity ale całe szczęście mam to już za sobą.
Mam zamiar zająć się teraz wszystkim tym, co w ostatnich dniach odkładałam na później. Starałam się cały czas uczyć, czytać i przypominać. Zawsze wtedy wpadało mi w ręce coś, co muszę zrobić. Jakieś prace domowe, coś na komputerze, do kogoś trzeba było napisać, zadzwonić, gdzieś się umówić, coś uporządkować w domu, w ogrodzie... i cały czas dręczyła mnie myśl, że jeśli poświecę na to czas i pominę coś czego powinna się nauczyć, to później będę na siebie wściekła.
Teraz już mam to za sobą więc czeka mnie stos różnych prac.
Dziś wpadam do Was z kwiatowymi koszyczkami. Bardzo chciałam zrobić koszyczki z bratkami. Nie wyszło to do końca tak jak wyglądało w mojej głowie. Wiem, też, że do bratków im daleko ale patrząc na nie można się chyba domyśleć o jakie kwiaty mi chodziło.


Przy okazji jeśli macie ochotę zajrzyjcie w zakładkę ,,Pytania i Odpowiedzi'' dodałam tam kilka odpowiedzi, na pytania, które nadsyłaliście mi w e-mailach i komentarzach. 
Może nie jest tego dużo bo przybyło jedynie 6 kwestii ale większość waszych pytań jakie nadsyłacie się powtarza, a ja często nie mam czasu odpisywać na wszystkie wiadomości.
Przy okazji chciałabym jeszcze zwrócić się publicznie do anonimowej hejterki, która w ostatnim czasie oprócz wielu innych wiadomości i komentarzy zarzuciła mi, że nie odpowiadam na pytania bo ,,boję się konkurencji''. Nie rozumiem dlaczego miałabym bać się konkurencji zwłaszcza od osób, które potrzebują ode mnie rad i wskazówek? Nie boję się i chętnie pomagam. Odpowiadałam na wiele pytań o masę solną, dotyczących poszczególnych technik czy ogólnie rękodzieła i kwestii z nim związanych Np:  Kindze z bloga Szczypta Magii, Asi z bloga Twórczy Świat Joanny, czy Katarzynie z bloga Podkarpackie Anioły, a także kilku innym blogerkom.
Ale nie będę odpowiadać na wiadomości i komentarze osobom anonimowym, które boją się mi przedstawić, bezpodstawnie oskarżają i nie mają odwagi pokazać swoich prac. Bardzo łatwo jest anonimowo kogoś oczerniać. 
Ci, którzy znają mnie bliżej z pewnością widzą ze zawsze chętnie pomagałam, dzieliłam się tym co miałam i nie pisze tu tylko o kwestiach rękodzieła. Ale wybaczcie, tak samo ja jak i pewnie Wy nie oddam swojej ''ostatniej bluzki''. Więc wybaczcie, że i w kwestii masy solnej chciałbym zostawić coś dla siebie. O czym pisałam już nie raz.






Pozdrawiam serdecznie,
Oliwka

poniedziałek, 21 lipca 2014

Ogród i anioły.


Witajcie :)
Ostatnio sporo się u mnie dzieje. Opowiem Wam co nieco, żebyście byli na bieżąco bo pewnie temat ten będzie się u mnie ciągnął przez następnych kilka miesięcy ale zacznę od początku.
Otóż obok mojej posesji znajduje się wolna działka, którą kiedyś wszyscy mieszkańcy ''osiedla'' wykupili z przeznaczeniem na plac zabaw dla dzieci. Odkąd się tu sprowadziłam ( było to około 7 lat temu ) na placu tym nic się nie działo poza tym, że powyrastały przepiękne brzózki, sosenki, wierzby i miałam piękny widok z okna mojej pracowni.
W zeszłym roku w gminnej gazetce ukazała się informacja, że na tej posesji w 2014 roku rozpocznie się budowa placu zabaw. 
W poprzedni poniedziałek kiedy szykowałam się do pracy usłyszałam dźwięki pił spalinowych. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak znikają wszystkie drzewka i krzewy zza okna. Obok mojego płotu rosła nawet całkiem spora dzika jabłonka i nawet ona nie została oszczędzona. Chciało mi się płakać. Nie dlatego, że zrozumiałam, że zaczynają się prace nad tym placem ale dlatego, że zniknęła ta cała zieleń, która zasłaniała trasę szybkiego ruchu E7 a widok pościnanych drzewek bardzo mnie przygnębił. 
Niestety nie było naszym największym zmartwieniem. Zdałam sobie sprawę, że wycięcie całej zieleni to początek zmian do których niewątpliwie będzie należało podwyższenie i wyrównanie terenu na tej posesji.
Nasze podwórko jest podwyższone tylko w jednej dziesiątej jego części. Podwyższyliśmy je od strony sąsiadów, ponieważ woda ściekająca z ich podwyższonego terenu zalewała nam kwiaty i sprawiła, że po obfitych deszczach zgniły nam czereśnie, które już pięknie zaczęły owocować.
Niestety nigdy nie podwyższyliśmy całego placu, bo nie widzieliśmy takiej potrzeby. W obecnej sytuacji jest to niestety konieczność ponieważ wysoko podniesione podwórko moich sąsiadów w połączeniu z podwyższonym terenem pod placem zabaw sprawią, że przy okazji większego deszczu po prostu będziemy pływać w wodzie. 
Ale żeby do tego nie dopuścić trzeba było zacząć działać i to błyskawicznie. Norbert obdzwonił okolicznych właścicieli koparek i wywrotek i zmówił ziemię wobec czego musieliśmy w bardzo szybkim tempie zrobić wszystko by uratować choć część roślin, krzewów i drzewek w przeciwnym razie zostały by po prostu zasypane.
Przekopaliśmy większą część naszej roślinności na ten niewielki kawałek, który już jest podwyższony. Podcięliśmy gałęzie w wierzbie, brzozach i sosenkach aby trochę ułatwić prace koparkom, które będą rozgarniać ziemię. Poza tym wypompowaliśmy resztki wody z oczka i wyciągnęliśmy folę, którą przez kilka dobrych godzin szorowałam z glonów, które wykluły się od ostatniego czyszczenia. 
Może wydawać Wam się, że to niewiele pracy ale wierzcie mi na słowo, że nie było lekko. Zwłaszcza, że z nieba lał się żar a w każdym zakamarku przekopywanego przez nas krzaka czaiły się chmary krwiożerczych, spragnionych komarów, które 'ogryzły' mnie do kości.
Przy okazji mogę zastosować małą antyreklamę i powiedzieć Wam, że Bye,Bye Mosquito, BROS i OFF- nie działają.
Wszyscy staraliśmy się jak mogliśmy, żeby jak najlepiej przygotować teren do podwyższenia.
Mój tata jako najstarszy, honorowy członek rodziny sprawował funkcje głównego kierownika nadzorując wszystkie prace. Cały czas wiernie towarzyszyły mu w tym koty, które przeważnie chciały kopać dokładnie tam gdzie my. Tata przy okazji, jak Wam już kiedyś pisałam, okrył w sobie pasję fotografowania.
Stał się naszym rodzinnym dokumentalistą.
Niżej prezentuje Wam efekty jego ciężkiej pracy, którą się bardzo zmęczył :D:D:D:D :) :) :)

Wierzcie mi, że po tych wielogodzinnych przekopywaniach, podcinaniach, przenoszeniach i czyszczeniach zrealizowanie jednego z zamówień w chłodnym domu było czystą przyjemnością i tak właśnie powstały dwa anioły i serduszko, które możecie obejrzeć niżej.
Z pewnością nie są to jakieś cuda, z miodem też niewiele mają wspólnego a jeden z aniołków w koszyczku ma róże zamiast orzeszków, wiec z pewnością te prace to nie ''cud, miód i orzeszki'' ale myślę, że wyszły nie gorzej od poprzednich.
Co prawda już dobrze znacie te wzory i pewnie Wam się już znudziły ale takie było zamówienie.
I pomimo, że wyglądają bardzo podobnie do swoich poprzedniczek zapewniam Was, że nie zostały wyjęte z foremki lecz każdy został zrobiony własnoręcznie :) .











Pozdrawiam Was serdecznie,
Oliwka :)

wtorek, 15 lipca 2014

Serduszka dożynkowe

Witajcie!
Dziś wstawiam serduszka dożynkowe. Będą podziękowaniem dla gości zaproszonych na dożynki.
Motywy kwiatowe, owocowe i trochę z kłoskami zbóż. Mają zapewnić każdemu obdarowanemu zdrowie i dostatek w domu :)







Lecę do pracy,
Pozdrawiam Was cieplutko,
Oliwka

niedziela, 13 lipca 2014

Anioły

Witajcie,
Dziś pokażę Wam anioły, które zrobione są na zamówienie. Zamawiane były chyba w kwietniu (3 duże anioły+ dziewczynka z kwiatkami).
Powiem Wam, że zdarza mi się to po raz pierwszy.. Już trzeci raz poprawiam to zamówienie i wciąż robię coś nie tak.
Poprawiam to za mało powiedziane, po prostu robię je od nowa. Klientka zawsze coś znajdzie co zrobiłam nie tak. Myślę, że te w końcu zostaną zaakceptowane bo jeżeli nie to chyba raczej już się poddam.
Pewnie zrobiłabym to już dawno gdyby nie fakt, że pani ta kupuje ode mnie anioły do kolekcji i ma już dwa inne z moich aniołów. Całe szczęście, że poprzednie ''nieudane anioły'' już się sprzedały bo w przeciwnym razie pewnie zwątpiłabym w moje umiejętności.
Trzymajcie więc za mnie kciuki, bo wysłałam już zdjęcia ale odpowiedzi jeszcze nie otrzymałam.






Pozdrawiam Was cieplutko,
Oliwka

sobota, 12 lipca 2014

Pomoc dla Wiktorki

Witajcie,
To nie jest sprawa honoru , nie ma mowy o honorze, kiedy w grę wchodzi życie ludzkie, życie dziecka. To sprawa otwartych serc. 
Wstawiam dziś trzy aniołki i jedną laleczkę, które będą ''cegiełkami'' w akcji dla małej Wiktorki, bratanicy Agnieszki z bloga Stara Pracownia
Wiktoria jest małą dziewczynką, która zapadła na bardzo ciężką chorobę. Pilnie potrzebuje pomocy finansowej. Każda złotówka się liczy.
Każda z Was może przyłączyć się do akcji.
Można przelać dobrowolne kwoty na konto:

Fundacja "Nasze Dzieci" przy Kl. Onk. w IPCZD
ul: Al.Dzieci Polskich 20 lok. 120A
04-730 Warszawa
76 1240 1109 1111 0010 1163 7630
tytułem: WIKTORIA LEWKOWSKA

(w tytule koniecznie dopisać Wiktoria Lewkowska, inaczej pieniążki nie dotrą do Wiktorki)

Bądź wysłać do Agnieszki swoje prace, które będą wystawione na sprzedaż, a uzyskane za nie pieniążki zostaną przekazane na pomoc w leczeniu Wiktorki.
Na prawdę bardzo proszę Was o przyłączenie się do tej akcji. 

Więcej informacji na temat Wiktorki oraz jej choroby możecie przeczytać klikając w ten link:





Pozdrawiam cieplutko,
Oliwka

piątek, 11 lipca 2014

Parka z masy solnej :)

Witajcie :)
Wpadam dziś z parką ślubną i kilkoma innymi drobiazgami. Miałam zamiar coś tam Wam opowiedzieć, napisać... Tematów kłębi mi się w głowie całe mnóstwo ale nagle strasznie popsuł mi się humor. Usiadłam do komputera u Nas w pokoju, bo chciałam wstawić post. Czekałam na uruchomienie i.. czekałam. Ciągle kręciło się niebieskie kółeczko zamiast kursora myszki i kręci się nadal. Miałam w ostatnim czasie zabrać go naprawy ale cały czas odkładałam to na później bo nie miałam zgranych wszystkich zdjęć. Każdego dnia myślałam, że jest coś ważniejszego, a teraz.. no cóż kółeczko kręci się nadal.
Załamałam się. Mam nadzieję, że jeszcze się uruchomi. Jeśli to zrobi to od razu wezmę się za zgrywanie. Całe szczęście mam w domu jeszcze laptopa, więc mogłam wpaść tu do Was ale nie jest mi za wesoło.
No nic myślę pozytywnie. Słońce wychodzi, a cały dzień było za chmurami więc może sięgnie promieniami mój komputer i zmobilizuje go do pracy.
Ale dość smutków.
Teraz anioły :)




Chciałam Wam jeszcze pokazać moje prezenty od Szczypty Magii, których jak dotąd jeszcze nie wstawiałam. Na początek słoiczki ''przyprawniki'' chociaż ja używam ich w pracowni jako przechowalnie na małe drobiazgi :)
Słoiczki dostałam z okazji prywatnej wymianki jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia ale jakoś zawsze myślałam, że pokażę je jak zrobię remont w pracowni ale jak na razie nie ma na to ani czasu ani środków.

A teraz śliczny anioł, którego wygrałam w Candy u Kingi :) Wisi u mnie w pokoju pod moimi półeczkami.
Bardzo się cieszę jak dostaje takie ręcznie robione prezenty :)
Para ślubna z masy solnej, parka, masa solna, blog o masie solnej, podziękowania dla rodziców, podziękowania dla świadków, wierszyki na ślub, zaproszenie, para młoda, młoda para.
Idę gotować zupę i jakieś mięsiwo, bo lada chwila wróci mąż z pracy.
Pozdrawiam Was cieplutko i przepraszam, że dziś tak krótko.
Oliwka

środa, 9 lipca 2014

Anioł na szczęscie i piękna zastawa obiadowa! :)))

Hejka :)
Na początku chciałabym Wam bardzo podziękować za wszystkie życzenia pod postem rocznicowym. Nie było ich może zbyt wiele ale i z tych kilku bardzo się cieszę :) To znaczy, że jest choć mała garsta osób, które życzą mi dobrze.
Ten piękny roczniowy dzień niestety już się skończył ale powiem Wam, że udało mi się spędzić go wspólnie z mężem od samego rana do wieczora. Było coś dla ducha i ciała. Rano wybraliśmy się do kościoła w którym barliśmy ślub, później były smakowite, białbrzeskie lody, a skończyliśmy basenem i pizzą.
Być może dla niektórych to żadna rewelacja, ale ja byłam bardzo zadowolona, że możemy spędzić tyle czasu razem.
W ostatnim czasie mój Norbert bardzo dużo pracował. Wychodził z domy wcześnie rano, a wracał około 21 bo praktycznie z jednej pracy leciał do drugiej. Nie widywałam go zbyt wiele. Kiedy przyszedł weekend najczęsniej jechałam na uczelnie, a jeśli nie mój mąż raczej skupiał się na tym aby odpocząć trochę i nie chciał nigdzie wychodzić. Także bardzo cieszę się, że tak udało Nam się spędzić tą rocznicę. Do pełni szczęscia brakuje mi z jego stony tylko jakiegoś kwiatka ale przeboleję to :)
W czasie dnia wpadliśmy też do teściów, którzy złożyli Nam życzenia i bardzo nas zaskoczyli.
W holu czekało na nas wielkie pudło z przyczepioną czerwoną kokardką :)


 Zawartością tego pudełka okazała się piękna zastawa obiadowa!
Wiem, że nieładnie jest się chwalić ale tak bardzo ciesze się z tego prezentu, że musze Wam go pokazać :)

 Przyznam, że tesciowa idealnie trafiła w mój gust bo na prawdę uważam, że porcelana jest piękna i wierzę, że kiedyś, kiedy będę urządzać już własne mieszkanko, idealnie wpasuje się w moje schabby chick'owe wnętrze :)
Choć sama też lubie nowoczesne nakrycia myślę, że pasują raczej na co dzień, a ta zastawa jest bardzo klasyczna, elegancka a zarazem delikatna więc pasuje na każde święto czy uroczystość.
Bardzo, bardzo się cieszę i nie wiem czy umiałam to odpowiednio okazać bo byłam tamtego dnia trochę skołowana. W kazdym razie wiem, że sama pewnie nie szybko wpadłabym na pomysł zakupienia czegoś takiego, bo zawsze byłoby coś ważniejszego, a takto już mam przy czym przyjąć gości :) Póki co 12 osób, ale będę sukcesywnie kompletować dalej :)

Tak abstrachując od tematu nakryć, ciesze się trafiłam na takich fajnych teściów, którzy traktują mnie jak własną córkę, a przynajmniej tak myślę ;) Tyle jest kawałów o zrzędliwych teściowych, a moja do żadnego nie pasuje ;)
I nie mówię tego wyłącznie z powodu zastawy.
W przyszłą niedzielę (13.07) teściowie zamówili Nam w kościele mszę z okazji naszej rocznicy. Postanowiliśmy, że po niej zamiast obiadu czy ciasta zaprosimy moich i Norberta rodziców do teatru.
Długo zastanawiałam się gdzie i na co moglibyśmy pójść. Przyznam, że jak na ten rodzaj spędzania wolnego czasu zabrałam się za organizację trochę za póżno bo koło 20 czerwca ;/. W tamtym czasie w radomskim teatrze mimo i tak niewielkiej ilości sztuk na wszystkie miejsca były już wykupione więc musiałąm pomyśleć o warszawskich teatrach.
Wkońcu wybrałam ,,Szalone Nożyczki'' w teatrze Kwadrat i... już postanowione :)
Ktoś z Was może był? Polecacie? Ja o tej sztuce słyszałam wiele dobrego więc pomyślałam, że cała nasza 6-stka powinna się na niej dobrze bawić :)
Nie mogę sie już doczekać niedzieli :)
Ale dobra, dośc chwalenia i zachwalania :) Teraz czas na anioła i aniołki :)
Na początek przedstawiam ,,anioła na szczęście'', którego historia jest bardzo długa i burzliwa ale za to z happyend'em :) 
Ulepiłam go już dośc dawno. Obecnie nie pamietam ale wiem, że na dworze było jeszcze zimo. Nie bardzo mi sie z początku podobał więc inspirując się pomysłem Szczypty Magii postanowiłam go przerobić. Podoklejam do niego tzw. ,,póra'' z ciasta trochę przypominające małe listki. Tak bardzo mi się spodobało ozdabiane go, ze koniec końxców cały był pokryty ''pierzem'' z ciasta rzecz jasna ;) Nie wyglądało to jakoś specjalnie zachwycąco, ponieważ anioł po tym jak obrósł w pióra nagle stracił w moich oczach. Stał sie jakiś mało przyjemny.
Włożyłam go do kartonu z cudami (jeśli nei pamietacie to mój karton nieudanych prac) i zaniosłam na strych. Poleżał tam kilka miesięcy aż w końcu kiedy wybierałam się na strych po letnie ubrania rzucił mi się w oczy. Pomyślałam ,,całe szczęście, że go tam znalazłąm i w czasie tych wilgotnych miesięcy się nie rozpadł''.
A ponieważ była to moja pierwsza myśl po znalezieniu go musiał stać się aniołem ''na szczęście''.
 Przeszedł małą metamorfozę. Bardzo się napracowałam, żeby w kńcu go całego obedrzeć z tych piór. Później przeszlifowałam go papierem ściernym i przykleiłam koniczynkę z biedronką. Pomalowałam mu na nowo buzie i chyba przyznacie, że wygląda na szczęśliwego :)


I na koniec trzy średniej wielkości aniołeczki :)




Lecę już :)
Życzę Wam miłego wiczoru :)
Pozdrawiam cieplutko,
Oliwka