poniedziałek, 1 maja 2017

I Komunie Św. 2017, koty, maraton, Kraków, Photoshop i czego w tym poście jeszcze nie ma? ;)

Witajcie,
Wydaje mi się, że nie ma sensu kolejny raz tłumaczyć się dlaczego tak zaniedbuje bloga. Mam z tym duży problem ale nie umiem go rozwiązać. Zawsze jak wchodzę na pocztę i wyświetla mi się nowy komentarz, nowa wiadomość, jakieś pytanie o masę solną itp. czuje w sercu wielki żal. Moi najbliżsi przywykli już, że zmieniły mi się trochę zainteresowania w ostatnim czasie i nie siedzę w pracowni tyle co kiedyś. Nawet moja mama- dusza artystyczna, która zaszczepiła we mnie pasję do rękodzieła czasem woli pooglądać ze mną zumbowe filmiki na YT zamiast coś tworzyć. Potem obie nas łapie jakiś taki kac emocjonalny i bierzemy się za coś. Niestety nigdy nie są to nowe pomysły tylko zamówienia, która wciąż się pojawiają.
Co jest największym zaskoczeniem z moim brakiem blogowania najgorzej radzi sobie mój tata! Nie wiem czy kiedyś Wam pisałam, ale mój tata wraca do domu wyłącznie na weekendy, a resztę tygodnia mieszka i pracuje w Warszawie. Bardzo często dzwoni i mówi, że wchodził na bloga a tam znowu nie ma nic nowego! Zabawne to jest ;) Często dodaje jeszcze..
,,Oliwka, tam jest już prawie pół miliona wyświetleń, a Ty nic nie wstawiasz! ''
Kochany jest ;) Przypomina mi, że wciąż zaglądacie, kiedy sama o tym zapominam.
Okey ale może już starczy tych emocjonalnych wyznań i tłumaczenia się- którego miało nie być!
Pokaże Wam moje ostatnie prace i powiem może parę słów co tam u mnie ;)

Tak prezentują się moje ostatnie szkraby :)




W sezonie komunijnym nie mogło zabraknąć również serduszek :)



I oczywiście aniołów :)

Tak wyglądało to w trakcie malowania.
Rok temu kiedy nagrywałam moją pracę licencjacką zobaczyłam u Lamarty pomysł na farby w małych słoiczkach :) Teraz i u mnie już gości takie rozwiązanie.


A tak prezentuje się już gotowy anioł komunijny :)


Jest sporo prac, które czeka na pomalowanie ;) Nie zdążyłam zrobić zdjęcia całej armii aniołków, która już od środy czeka aż się za nie zabiorę :)

A z takich rzeczy co prywatnie u mnie to ostatnio spontanicznie wybraliśmy się mężem na weekend do Krakowa :)
Jestem bardzo zadowolona z tej wycieczki. Trafiliśmy na piękną pogodę! Widzieliśmy kwitnące krokusy pod Wawelem. Nawet wybieraliśmy się do Doliny Chochołowskiej ale w rezultacie stwierdziliśmy, że wolimy spędzić jeszcze jeden dzień w urokliwym Krakowie :)

Z nowości o których nie mówiłam w naszym gniazdku mamy dwóch podopiecznych :) 
Jednego już Wam kiedyś pokazywałam. To nasz Snajperek :)
Adoptowaliśmy go w sierpniu. 

A 26 grudnia mój mąż stwierdził, że chciałby aby nasza rodzinka powiększyła się o jeszcze jednego kota i bez pytania o zdanie moich teściów (bo u nich teraz mieszkamy) ;) przyniósł Bąbla :)
Bąbel urodził się w listopadzie więc w zimę moi podopieczni wyglądali mniej wiecej tak:




Teraz Bąbel jest większy od Snajperka. Nie wiem jak to się stało. I kiedy?  



Co więcej?
Cały czas studiuję. Przez moje zaniedbanie obrony studiów licencjackich teraz powtarzam I rok studiów magisterskich. Ale to nic. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;) Tego się trzymajmy :)
W tym semestrze mam warsztaty z fotografii, których nie miałam nigdy przedtem więc bardzo się cieszę :) Wczoraj uczyliśmy się obróbki zdjęć w Photoshopie więc jestem bardzo zadowolona z tych zajęć :)


Cały czas pracuje jako instruktorka Zumby i zajęć Fitness dla kobiet :)
Ostatnio razem z koleżanką od Zumby- Kasią zorganizowałyśmy II edycję Charytatywnego Maratonu dla Serduszka Marcelka :)
W zeszłym roku zbierałyśmy na II turę operacji serca chorego chłopca Marcela Skwarka, w tym roku potrzebował pieniążków na III etap operacji. Tak się szczęśliwie złożyło, że zanim dopięłyśmy wszystkie sprawy organizacyjne związane z Maratonem Marcelek już uzbierał całą kwotę. Wtedy wraz z jego rodzicami postanowiłyśmy przekazać imprezę innej chorej dziewczynce i w marcu odbył się maraton dla serduszka Michalinki :)
Udało nam się uzbierać 4,5 tyś złotych :) To nie tylko zasługa Zumby ale wspólny sukces wszystkich, którzy włączyli się w organizację tego wydarzenia. Zorganizowałyśmy bardzo dużo fantów, voucherów i innych atrakcji od sponsorów, które licytowałyśmy lub losowałyśmy podczas wydarzenia. Do tego mama Michalinki i mama Marcelka zorganizowały taką ''serduszkową drużynę'', która pomagała podczas maratonu, a także przygotowała słodki bufet, który znacząco przyczyni się do tego, że zebrałyśmy tak dużą sumę :) 

Tu możecie zobaczyć Michalinkę :)
 Tak ćwiczyłyśmy :)
 I tańczyłyśmy :)
A tak wyglądał słodki bufet :)

 Relację z maratonu zarejestrowała Mazowiecka TV więc jeśli ktoś z Was miałby ochotę to możecie zobaczyć jak mniej więcej to wyglądało :)

Niestety mimo zaangażowania bardzo wielu osób mała Michalnika wciąż nie uzbierała pełnej kwoty na operację serca. Wiecej o niej możecie przeczytać na:

Cały czas potrzeba ok. 50 tyś. a każdy dzień zwłoki może okazać się sprawcą kalectwa tego małego aniołka. 
Jeśli ktoś z Was, którzy tu zaglądacie może wpłacić chociaż 5zł, to już będzie na prawdę bardzo dużo! ( Z prostych wyliczeń wynika, że jeśli każda osoba zaglądająca na bloga wpłaciła by tylko 5zł to jednego dnia mamy już ok.2250zł. Wyobrażacie sobie?)

Wiem, że jest masę potrzebujących dzieci i nie da się pomóc wszystkim ale im więcej udostępniamy, mówimy i prosimy tym większe szanse, że się uda! Małymi kroczkami ale do przodu :)

Na koniec pokaże Wam jeszcze wesołą zajęczą mordkę :) Jedna z niewielu dekoracji Wielkanocnych jakie udało mi się w tym roku zrobić ;) 



Ok. Tak sobie myślę, że trochę się Wam przypomniałam :) Kto wie, może uda mi się wrócić do blogowania? ;) 
Nieustannie możecie trzymać za mnie kciuki. 
Teraz idę malować małe aniołki komunijne więc niestety nic nowego. Ale w najbliższych dniach planuję sporą ilość dużych aniołów dlatego może będzie czym się z Wami podzielić :)
Uciekam,
Wszystkim życzę udanej majówki!
Do napisania :)
Oliwka